Mrówki opanowały dom! co robić?!

Witaj!

W odniesieniu do ostatniego posta pojawił się ciekawy komentarz:

"hahahahaha! czekam na listę argumentów, jak opanować panikę, gdy mrówki opanują kuchnię"

Nie powiem, poczułam się wywołana do tablicy :D Miałam w planach taki temat, zatem przyspieszam nieco jego przedstawienie. 

Temat dnia - co zrobić, gdy mrówki opanowują dom.
Dla kompletnego laika pojawienie się mrówek w domu oznacza kataklizm, zawłaszczenie przez naturę kawałka/całości naszej bezpiecznej jaskini czy nawet -w skrócie- armagedon. Spokojnie, teoretycznie jesteśmy inteligentnym gatunkiem, damy sobie i z tym kłopotem radę.


"Co mam robić?! Co mam robić!?"


Po pierwsze - spokój. Wdech, wydech, wdeeech, wyydech. Już lepiej? To teraz przejdźmy do rzeczy. Na początku trzeba wyjaśnić kilka spraw. Kolonie różnych gatunków można podzielić na 2 kategorie, według kryterium ilości królowych w gnieździe. Wyróżnić można gatunki (ewentualnie kolonie) monoginiczne oraz kolonie poliginiczne. Monoginia oznacza, że kolonia ma jedną królową (np. niewielkie czarne Lasius niger), natomiast poliginia, jak sama nazwa wskazuje, znaczy, że kolonia posiada wiele królowych (Monomorium pharaonis - małe żółte mrówki, obcego pochodzenia, żyjące w domach; tzw. "faraonki"). Jest jeszcze np. monoginia funkcjonalna, jednak na tę chwilę nie o tym. Bardzo ważne jest w naszych działaniach, aby rozpoznać z jaką "kategorią" mrówek mamy do czynienia. Aby się tego dowiedzieć należy ustalić do jakiego gatunku lub chociażby jakiego rodzaju nasi "najeźdźcy" należą. 

Dokonać tego możemy na co najmniej dwa sposoby. Sami na własną rękę i niewprawne oko z pomocą klucza (na przykład tego) lub z pomocą użytkowników/hodowców zgrupowanych na wcześniej wymienianych forach (Formicopedia i Antmania). W drugim wypadku musimy zaopatrzyć się w aparat (najlepiej "fachowy" z możliwością robienia zdjęć makro, jeśli nie ma takiej opcji to próbować na przykład z lupą) i jakiegoś przedstawiciela agresorów. Staramy się zrobić w miarę ostre zdjęcie i odpowiednio doświetlone (w ruch idą lampki, latarki lub białe kartki papieru rozpraszające światło mizernej lampy błyskowej). Im więcej szczegółów tym lepiej. Zdjęcie umieszczamy w internecie i prosimy o pomoc na forum. Na ogół to wystarcza do stwierdzenia, czy nasi nowi lokatorzy mają w swoim gronie pojedynczą, czy też więcej królowych.

Do czego nam było ustalenie gatunku/rodzaju naszych mrówek? Po pierwsze wiemy, że szukamy jednej (przypadek pozytywny) lub wielu królowych (przypadek mało pozytywny). Następnie można ustalić jakie preferencje siedliskowe wykazują nasi narzuceni "podopieczni". Spora ilość polskich gatunków ma określoną tolerancję na czynniki takie jak wilgotność, czy temperatura. Nie bez znaczenia jest również dostęp do pożywienia. 


"A co mnie interesuje, gdzie te mrówki lubią mieszkać? Chcę się ich pozbyć!"


Już opisuję po co to wszystko. Na powyższej bazie można ustalić, czy mrówki wędrują do naszego lokum z podwórka poprzez "podkop" w ścianie, oknie etc., czy też przeniosły się do niego wraz z całym inwentarzem. W końcu jeśli nie mają warunków do życia w naszym domu, to musiały skądś indziej przywędrować, prawda? Wiedza ta przyda się także do odłowienia całej kolonii.

Następnym punktem jest śledzenie ścieżki do gniazda. Można w to zaangażować młodsze rodzeństwo/ dzieci. Jest to zajęcie pracochłonne, tak więc wymaga sporej dawki cierpliwości. Obserwowanie od tak pojedynczej mrówki może nie przynieść oczekiwanego rezultatu. Dlatego też ułatwiamy sobie sprawę urządzając karmnik. W miejscu gdzie częściej widuje się mrówki ustawiamy małą przegrodę w postaci kapki miodu. Gdy tylko któraś z mrówek zwęszy łup bacznie ją obserwujemy. Gdy robotnica się naje do syta, wróci do gniazda. Obserwujemy bacznie jej ścieżkę i sprawdzamy dokąd prowadzi. W ten sposób dowiemy się gdzie konkretnie lub w jakim rejonie przesiadują mrówki, czy też skąd wchodzą do naszego lokum.

Rozwiązania pierwszego przypadku - kiedy to mrówki przywędrowały z podwórka - nie trzeba chyba wyjaśniać. Wystarczy zabezpieczyć ubytki czy nieszczelności i sprawa rozwiązana.

Jeśli jednak jest to gatunek, który teoretycznie może z nami zamieszkać, dalej prowadzimy akcję odpierającą atak. Kolejnym krokiem jest zastosowanie pułapek - i to luksusowych, na mrówczą miarę. Wiemy co to za gatunek, poznaliśmy jego preferencje siedliskowe. Wypada zatem stworzyć najlepsze warunki bytowania, jakie mrówki są w stanie sobie wymarzyć. Do tego celu można użyć wilgotnej ścierki, suchych pudełek papierowych, probówek w połowie wypełnionych wodą z przylegającą doń watą (tzw. "krok pierwszy") itp. w połączeniu z lampką, którą dogrzewać będziemy dane miejsce (określoną temperaturą - czyli żarówka 40-60W oddalona na oko o kilkanaście-30 cm). Pułapki rozmieszczamy w okolicy mrówczego garnizonu. Wypada odczekać dzień do kilku na efekty.

Gdy kolonia uzna, że "ale fajny hotel" i przeprowadzi się z całą menażerią do naszej pułapki, można zerknąć, czy na pewno wszystko zostało zabrane, a szczególnie serce kolonii- królowe. W miarę możliwości zaglądamy i sprawdzamy czy są królowe. Jeśli mamy do czynienia z gatunkiem monoginicznym, powinna być 1. Jeśli jednak jest to gatunek poliginiczny.. może być jedna do ..kilkunastu! Nigdy w tym przypadku nie ma pewności, czy coś jeszcze nie zostało, niestety.

Gdy uznamy efekt łapanki za zadowalający, eksmitujemy niechcianych współlokatorów na zewnątrz z dala od budynku.

"Twoje metody są długie i zawiłe! W dodatku nie skutkują!" 

Niestety, może zdarzyć się i tak, że mimo najszczerszych chęci wyjdą nici. Także jest możliwe, że nie mamy serca lub jesteśmy leniwi... Co wtedy? Pozostają jedynie radykalne i zabójcze środki eksterminacji mrówek. Mam namyśli wszelkie preparaty chemiczne, mrówkobójcze. Tych na rynku dostępnych jest sporo, dlatego nie będę nic tutaj reklamować, czy polecać. Streszczę się jedynie do uwagi o charakterze takiego preparatu.
Jedynym lub jednym z najbardziej skutecznych jest pożywienie zabarwiane chemią (granulki, żele etc.). Dzieje się tak ze względu na to, że zdobyty przez robotnice pokarm rozprzestrzenia się drogą troflaksji między wszystkimi osobnikami kolonii. Dociera zarówno do robotnic, jaki i do potomstwa, i królowej.
Działania typu polewanie wrzątkiem, wypalanie sprejem.., posypywanie solą, czy spsikiwanie chemią mają krótkotrwałe efekty. Wybija się trochę robotnic, a po jakimś czasie kolonia się odradza. 

Podsumowując
  1. Ustalamy gatunek z pomocą hodowców lub na własną rękę, w tym celu wykonujemy zdjęcie poglądowe i zaglądamy do klucza (do oznaczania mrówek).
  2. Na tej podstawie ustaliliśmy potrzeby siedliskowe oraz możliwą ilość królowych (serca kolonii).
  3. Śledzimy ścieżkę wypchanej od tergita do sternita odwłoka robotnicy zmierzającej do gniazda/dziury.
  4. Znamy lokalizację oraz potrzeby kolonii (wilgotność, temperatura). Stosujemy pułapki - co najmniej 2-3.
  5. Eksmisja mrówek.
Jeśli plan działania spalił na panewce, stosujemy ostateczną ostateczność - chemię w postaci pokarmu.
Dodam tylko, że Monomorium pharaonis potrafi rozprzestrzeniać się w blokach od sąsiada do sąsiada. To, że zwalczymy je teraz, nie oznacza, że nie przyjdą kolejne od 'zaścianowca'. Uważamy na każdą pojedynczą mrówkę, a schwytanych pod żadnym pozorem nie wypuszczamy.Jesli nie ma takiej potrzeby - nie zaglądamy. Możliwe, że znajdą się na nie chętni na forach..


Mam nadzieję, że pomogłam chociaż trochę. Zanim kupicie chemię, w zamian za te rady chociaż spróbujcie wykonać eksmisję żywych mrówek.



Na koniec humorystyczny bonus - argumenty za opanowaniem paniki, gdy mrówki opanują kuchnię

Pozdrawiam serdecznie
Zielona Mrówka

Etykiety: ,